Po
przedpołudniowej Mszy św. z mieszkańcami Mariapoli Fiore i okolic, nadchodzi
czas ostatnich pożegnań. Na pewno spotkamy się gdzieś wcześniej, ale już teraz
mówimy sobie (i innym!): DO ZOBACZENIA ZA ROK!!!
poniedziałek, 14 lipca 2014
Sobota, 12 lipca 2014
Sobota, 12 lipca 2014
Ostatni dzień naszego kampusu upływa pod hasłem
miłosierdzia. Wybrane myśli:
- Potrzeba tej wyobraźni miłosierdzia wszędzie tam, gdzie ludzie w potrzebie wołają do Ojca miłosierdzia: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Oby dzięki bratniej miłości tego chleba nikomu nie brakowało! „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7) (św. Jan Paweł II)
- Alberto był wyspecjalizowany w zaskakiwaniu tych, którzy byli daleko od Boga, i tych najbardziej opuszczonych. (Antonio, jeden z wielu przyjaciół Alberta)
W 2002 r. na
krakowskich Błoniach Jan Paweł II zachęcał nas, byśmy przekuli doświadczenie
miłosierdzia Bożego na czyn. Nawiązując do słów z Dives in misericordia: «Człowiek
dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam
przemienia się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich»,
zwracał się do Rodaków: "Obyśmy na tej drodze odkrywali coraz pełniej
tajemnicę miłosierdzia Bożego i żyli nią na co dzień! W obliczu
współczesnych form ubóstwa, których jak wiem nie brakuje w naszym kraju,
potrzebna jest dziś - jak to określiłem w liście Novo millennio ineunte -
«wyobraźnia miłosierdzia» w duchu solidarności z bliźnimi, dzięki której pomoc
będzie «świadectwem braterskiej wspólnoty dóbr». Niech tej «wyobraźni» nie
zabraknie mieszkańcom Krakowa i całej naszej Ojczyzny. Niech wyznacza
duszpasterski program Kościoła w Polsce. Niech orędzie o Bożym miłosierdziu
zawsze znajduje odbicie w dziełach miłosierdzia ludzi. Trzeba spojrzenia
miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad
głową, możliwości godnego utrzymania rodziny, wykształcenia dzieci doznaje
poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Potrzeba «wyobraźni
miłosierdzia», aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie;
aby nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy zagubili się w świecie
różnorakich uzależnień lub przestępstwa; aby nieść radę, pocieszenie, duchowe i
moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem. Potrzeba tej
wyobraźni miłosierdzia wszędzie tam, gdzie ludzie w potrzebie wołają do Ojca
miłosierdzia: «Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Oby dzięki bratniej
miłości tego chleba nikomu nie brakowało! «Błogosławieni miłosierni, albowiem
oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7)" (Kraków, 18.08.2002).
Alberto był
wyspecjalizowany w zaskakiwaniu tych, którzy byli daleko od Boga, i tych
najbardziej opuszczonych. Pewnego dnia o północy znaleźliśmy pijanego chłopaka
leżącego na górskiej ścieżce. Pomogliśmy mu. Miał siedemnaście lat, był
przemoczony, śmierdział i wymiotował. Alberto przez godzinę podtrzymywał mu
głowę, póki nie udało na się postawić go na nogi. Ten chłopak potem stał się
jego przyjacielem, w dniu pogrzebu Alberta zachowywał się, jakby stracił
najcenniejszą osobę na świcie.
Poranne spotkanie trochę
się przedłuża: nie spieszymy się już do naszych prac według rytmu tygodniowego,
a to ostatnia okazja, żeby podzielić się wrażeniami i duchowymi przeżyciami z
kończącego się już kampusu. Tyle radości i wdzięczności!
Przedpołudniem
powtarzamy jeszcze wyuczone w tych dniach tańce – chcemy je zaprezentować dziś
wszystkim mieszkańcom miasteczka. Po obiedzie przygotowania do świątecznego,
pożegnalnego wieczoru ruszają pełną parą... ale do godz. 19.00 ich treść
pozostaje tajemnicą!
O
umówionej godzinie do sali schodzą się mieszkańcy miasteczka i goście z
okolicy: zaprosiliśmy wszystkich, z którymi spotkaliśmy się w ciągu minionego
tygodnia, także dzieci przychodzące do naszej świetlicy i ich rodziców. Wspólne
święto zaczynamy od poloneza, do którego włączają się wszyscy... To prawdziwa
sztuka pomieścić się w tyle par (i poruszać się z wdziękiem) na sali
wypełnionej krzesłami! Pierwotnie chcieliśmy zatańczyć na placu, ale niepewna
pogoda zmieniła nasze plany. Mimo to wszystko naprawdę się udało J
Na
naszej scenie przeplatają się tańce, piosenki, quiz słoneczny, zdjęcia z
minionego tygodnia z komentarzem na wiele głosów – chcemy podziękować sobie
nawzajem i wszystkim dookoła za cały ten czas! Radość i entuzjazm udzielają się
całej sali, od najmłodszych do najstarszych.
Po
kolacji niektórzy oglądają jeszcze brazylijski półfinał, przedłużają się gry i
rozmowy... Ostatnia noc, jak to bywa, okazuje się bardzo krótka...
Piątek, 11 lipca 2014
Piątek, 11 lipca 2014
Dzisiaj prowadzi nas myśl duchowa o Krzyżu,
wybrane myśli na ten dzień:
- Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb (św. Jan Paweł II)
- Święci bowiem to ludzie, którzy są zdolni zrozumieć krzyż. Ludzie, którzy idąc za Jezusem, Bogiem-Człowiekiem, każdego dnia przyjmowali krzyż jako najcenniejszą rzecz na ziemi, niekiedy chwytali go jak broń, stając się żołnierzami Boga, kochali go przez całe swoje życie (Chiara Lubich)
- Ofiaruję moje życie za was wszystkich (Carlo)
Chiara
Lubich: „Niech weźmie krzyż swój...” (Mt 16,24).
Dziwne i niezwykłe są te słowa. One również, jak
wszystkie inne słowa Jezusa, mają w sobie coś z tego światła, którego świat nie
zna. Są tak jasne, że zgaszone oczy ludzi – także ospałych chrześcijan –
zostają nimi porażone i oślepione.
Nie ma chyba bardziej zagadkowej i trudniejszej do
zrozumienia rzeczy, niż krzyż; nie może on przeniknąć do umysłu i ludzkiego
serca. Nie mieści się tam, bo nie jest rozumiany, ponieważ często jesteśmy
chrześcijanami tylko z nazwy, zaledwie ochrzczonymi, może praktykującymi, lecz
nieskończenie dalekimi od tego, jakimi chciałby nas mieć Jezus.
Mówi się o krzyżu w Wielkim Poście, całujemy krzyż w
Wielki Piątek, zawieszamy go w aulach. Znak krzyża przypieczętowuje niektóre
nasze czynności, ale krzyż nie jest rozumiany. I być może cały błąd polega na
tym, że w świecie nie rozumie się miłości.
Miłość to najpiękniejsze, ale najbardziej
zniekształcone, najbardziej zeszpecone słowo. Miłość jest istotą Boga, jest
życiem dzieci Bożych, jest oddechem chrześcijanina, a stała się własnością,
monopolem świata; jest na ustach ludzi, którzy nie powinni mieć prawa, by o
niej mówić.
Oczywiście, nie każda miłość na świecie jest taka, bo
jest też na przykład uczucie matki, które – ponieważ łączy się z cierpieniem –
uszlachetnia miłość; jest dobra i zdrowa miłość braterska, małżeńska, synowska
– to ślad, może nawet nieświadomy, miłości Ojca, Stwórcy wszystkiego.
Ale to, co nie jest zrozumiane, to najwyższa miłość,
to, że Bóg, który nas stworzył, zstąpił pośród nas − zwykły człowiek między
ludźmi, żył z nami, pozostawał z nami, pozwolił przybić się do krzyża dla nas,
aby nas zbawić.
To zbyt wielkie, zbyt piękne, zbyt Boskie, za mało
ludzkie, zbyt krwawe, bolesne i ostre, żeby było zrozumiane.
Może potrafimy coś zrozumieć na przykładzie miłości
matki, bo miłość matki to nie tylko pieszczoty i pocałunki; to przede wszystkim
poświęcenie.
I tak jest z Jezusem. Miłość zaprowadziła Go na krzyż,
który wielu uznało za szaleństwo.
Lecz jedynie to szaleństwo uratowało ludzkość,
ukształtowało świętych.
Święci
bowiem to ludzie, którzy są zdolni zrozumieć krzyż. Ludzie, którzy idąc za
Jezusem, Bogiem-Człowiekiem, każdego dnia przyjmowali krzyż jako najcenniejszą
rzecz na ziemi, niekiedy chwytali go jak broń, stając się żołnierzami Boga,
kochali go przez całe swoje życie; poznali i doświadczyli, że krzyż jest kluczem,
jedynym kluczem do skarbu, do jedynego skarbu. Powoli, powoli otwiera on dusze
do wspólnoty z Bogiem. I tak za pośrednictwem człowieka Bóg ponownie ukazuje
się światu i powtarza – w sposób nieskończenie mniej doskonały, lecz podobny –
to, co czynił wtedy, kiedy będąc człowiekiem wśród ludzi błogosławił tych,
którzy Mu złorzeczyli, przebaczał tym, którzy Go znieważali, ratował,
uzdrawiał, głosił Niebiańskie słowa, karmił głodnych, tworzył nową społeczność
na fundamencie miłości i objawiał moc Tego, który Go posłał. Tak więc krzyż
jest tym niezbędnym narzędziem, dzięki któremu to, co Boskie, przenika to, co
ludzkie, a człowiek coraz pełniej uczestniczy w życiu Boga, wznosząc się z
królestwa tego świata do Królestwa Niebieskiego.
Trzeba jednak „wziąć swój krzyż” (Mt 16,24), budzić
się rano w oczekiwaniu krzyża, wiedząc, że tylko za jego pośrednictwem
otrzymamy dary, których świat nie zna: pokój, radość, znajomość spraw Bożych,
które są obce większości ludzi.
Krzyż... rzecz tak zwyczajna: tak wierny, że w żadnym
dniu nie opuszcza spotkania z nami. Wystarczyłoby go przyjąć, żeby stać się
świętym.
Krzyż, znak chrześcijanina, którego świat nie chce, bo
myśli, że uciekając przed nim, ucieknie przed cierpieniem, a nie wie, że temu,
kto go zrozumiał, otwiera duszę na Królestwo Światła i Miłości – tej Miłości,
której świat tak bardzo szuka, lecz jej nie posiada.
„Pewnego
wieczoru – opowiada jeden z przyjaciół – byłem z nim sam; w pewnym momencie
Carlo szepcze do mnie: „To już koniec. Musimy być gotowi oddać życie jeden za
drugiego… Ofiaruję moje życie za was wszystkich, ale przede wszystkim za
ludzkość, która cierpi, za chłopaków mojej dzielnicy, za wszystkich, których
poznałem”.
Pośród porannej wymiany
duchowych doświadczeń, Thierry opowiada nam trochę o swoim życiu, o
zaangażowaniu całej rodziny w Ruchu Focolari w Kamerunie i we Francji, o swoich
poszukiwaniach i osobistym wyborze tej drogi duchowej.
Przed
nami ostatnie przedpołudnie wspólnej pracy: pożegnanie z dziećmi – które
również mają dziś swoje warsztaty taneczne - i wykończenie innych angażujących
nas w tym tygodniu robót. Popołudniu sami doskonalimy się w tańcu pod czujnym
okiem Beaty: od dostojnego poloneza, przez skoczną melodię rumuńską, po
żywiołowe rytmy argentyńskie...
O
21.00 spotykamy się w kaplicy domu księży na godzinnej adoracji Najświętszego
Sakramentu: to bardzo oczekiwana chwila trwania sam na sam z Jezusem. W tej
intymnej rozmowie pomagają nam piękne teksty Chiary Lubich oraz duchowe zapiski
Alberta i Carla.
Teksty na adorację:
Chiara Lubich:
Kocham Cię
Nie dlatego, że
nauczyłam się tak mówić,
I nie dlatego, że
serce podsuwa mi te słowa,
I nie tylko dlatego,
że wiara
Każe mi wierzyć, że
jesteś miłością,
I nawet nie tylko
dlatego,
Że umarłeś za mnie.
Kocham Cię,
Ponieważ wszedłeś w
moje życie
Bardziej niż powietrze
w moje płuca,
Bardziej niż krew w
moje żyły.
Wszedłeś tam,
Gdzie nikt nie mógł
wejść,
Wtedy, gdy nikt
Nie mógł mi pomóc,
Ilekroć nikt
Nie mógł mnie
pocieszyć.
Każdego dnia mówiłam
do Ciebie.
Każdej godziny
patrzyłam na Ciebie
I w Twoim obliczu
Czytałam odpowiedź,
W Twoich słowach
Wyjaśnienie,
W Twojej miłości
Rozwiązanie.
Kocham Cię,
Ponieważ przez tyle
lat
Żyłeś ze mną,
A ja żyłam z Ciebie.
Poiłam się Twoim
prawem,
I nie zdawałam sobie z
tego sprawy.
Karmiłam się nim,
Wzmocniłam,
Odzyskałam siły,
Lecz byłam nieświadoma
Jak niemowlę u piersi
swej mamy,
Której jeszcze nie
umie nazwać
Tym pełnym słodyczy
imieniem.
Pozwól mi być
wdzięczną
– przynajmniej trochę
–
W czasie, który mi
pozostaje,
Za tę miłość,
Którą wylałeś na mnie
I która mnie zmusza,
By Ci powiedzieć:
Kocham Cię.
Chiara Lubich:
Najważniejsza chwila dnia, z niczym nieporównywalna – to chwila,
kiedy Ty przychodzisz do naszego serca. Jest to audiencja u Wszechmocnego.
Wtedy, przedstawiając Ci i przypominając tysiące naszych i ludzkości potrzeb,
dziękując Ci za dary nadprzyrodzone i naturalne, wielbiąc Cię i prosząc, byś
pozdrowił od nas swoją Matkę – czujemy, że tu spełnia się szczytowy moment
naszego dnia i zdajemy sobie sprawę, że tak często nie umieliśmy pojąć, przed
Kim stoimy i co możemy, będąc sam na sam z Bogiem w ukrytej izdebce naszej
duszy.
Jezus nie został na ziemi, aby móc pozostać we wszystkich miejscach
świata dzięki Eucharystii. Był Bogiem i jako Boskie ziarno wydał owoc,
pomnażając siebie.
My też musimy umrzeć, aby się pomnożyć.
Alberto:
Piszę, będąc w kościele; dziś nie poszło mi zbyt dobrze
Przyszedłem więc tu do Niego, żeby zacząć od nowa.
Mam Mu wiele rzeczy do powiedzenia;
Potem przypominam sobie, że cały ten gwar sklepów, ulicy,
Nie podoba się także Jezusowi.
Więc milczę.
I odnalazłem odpoczynek, pokój.
Carlo:
Długo wędrowałem
I dotarłem, tutaj
Do Twojej bramy.
Teraz stoję
I nie wiem, co dalej zrobić.
Jakże chciałbym znaleźć
Otwartą bramę
I móc wejść.
Carlo:
Raj jest jak ten szczyt. Trzeba umieć go zdobyć za wszelką cenę.
Nawet za cenę pozostawienia w dolinie najcenniejszych rzeczy, pewni, że jeśli
taka jest Jego wola, później je odnajdziemy.
Alberto:
Kochać, kochać
wszystkich, rozerwać sobie serce, żeby wydobyć prawdziwą miłość.
Alberto:
Piękne jest,
gdy czasami zdaję sobie sprawę, że Jezus pośrodku przyszedł również i przede
wszystkim dla najbardziej poobijanych, dla tych, za których świat nie dałby
złamanego grosza, a jednak... sprowadzają obecność Jezusa pośrodku!!!
Carlo:
Nawet jeśli we mnie była samotność, oschłość, niechęć do wszystkiego,
rozpacz, musiałem uśmiechać się do innych i kochać ich, choć wydawało mi się to
komedią, fałszem. Była to Boska Komedia i tylko w ten sposób w głębi byłem
szczęśliwy.
Carlo:
To zawsze piękna gra żyć dobrze chwilą obecną, gdyż jest to jedyna
rzeczywistość, którą można żyć w szpitalu, i w każdym innym miejscu, ponad
pięknym doświadczeniem wczorajszego dnia, którym bym się zachłysnął, ponad
pustką dzisiejszego poranka, w której bym się zatracił i ponad strachem jutra,
który by mnie pochłonął.
Carlo:
Nie przejmuj się, czy czujesz lub nie czujesz Boga, idź mimo wszystko. Jest
to skok w ciemność, ale tylko w ten sposób odnajdziesz światło; nie czekaj, nie
trać czasu. Kto wie, ilu braci czeka na spotkanie z Bogiem poprzez Ciebie.
Carlo:
Przyjdzie dzień
w którym potężniejszy „koncert”, „melodia”, „muzyka”
wybuchnie jak bomba na tej ziemi:
żadne ucho jej nie wychwyci
lecz wszyscy ją usłyszymy, gdyż będzie w nas
i także poza
a wtedy cały wszechświat razem z nami
wyśpiewa nie koniec, lecz prawdziwe Życie
którym już żyjemy.
Chiara Lubich:
Weszłam pewnego dnia
do kościoła
I z sercem pełnym
ufności zapytałam Go:
„Dlaczego zechciałeś
pozostać na ziemi,
W każdym miejscu na
ziemi,
W najdroższej
Eucharystii,
A nie znalazłeś
sposobu – Ty, który jesteś Bogiem –
Aby pozostawić tu
również Maryję,
Matkę nas wszystkich,
którzy jesteśmy w drodze?”
Z ciszy zdawała się
płynąć odpowiedź:
„Nie pozostawiłem Jej,
ponieważ chcę zobaczyć Ją w tobie.
Wprawdzie nie
jesteście bez skazy,
Lecz moja miłość was
oczyści
I ty, wy
Otworzycie ramiona i
matczyne serca dla ludzkości,
Która tak samo jak
niegdyś, pragnie swego Boga
I Jego Matki.
Do was teraz należy
Uśmierzać cierpienia,
opatrywać rany,
Osuszać łzy.
Śpiewaj litanię
I staraj się
odzwierciedlić w jej wezwaniach”.
Anonim
We śnie szedłem brzegiem
morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”
Czwartek,10 lipca 2014
Czwartek,10 lipca 2014
Zdarza się często, że duszę pociąga myśl o świętości. I może to praca łaska Bożej wzbudza w niej takie pragnienie. Uznanie dla bezcennej wartości świętego, wpływ jego osobowości na epokę, w której żyje, głęboka i trwała przemiana, którą przynosi światu – często jest tym, co zaczyna podsycać płomień owej tęsknoty. Lecz niekiedy dusza, której to pragnienie nie daje spokoju, staje wobec świętym jak przed przełęczą nie do przejścia lub murem, którego nie można przebić.
Praca we dwoje - Chiara Lubich
Tematem, który towarzyszy nam przez cały dzień, jest
świętość i chwila obecna.
Oto wybrane myśli:
·
Wczoraj
do Ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest Twoje (Jan Paweł II).
·
Wielką
mądrością jest przeżywać dany nam czas, spełniając doskonale wolę Bożą w chwili
obecnej (Chiara Lubich).
·
„Teraz”
to jedyna prawdziwa łączność z wiecznością (Luca o życiu Alberta).
Jak zostać świętym – Chiara Lubich
Zdarza się często, że duszę pociąga myśl o świętości. I może to praca łaska Bożej wzbudza w niej takie pragnienie. Uznanie dla bezcennej wartości świętego, wpływ jego osobowości na epokę, w której żyje, głęboka i trwała przemiana, którą przynosi światu – często jest tym, co zaczyna podsycać płomień owej tęsknoty. Lecz niekiedy dusza, której to pragnienie nie daje spokoju, staje wobec świętym jak przed przełęczą nie do przejścia lub murem, którego nie można przebić.
„Co robić by zostać świętym” – pytamy.
„Jaka jest miara świętości, jak się do niej dochodzi,
jakim sposobem, jakimi ćwiczeniami?”
„Gdybym wiedziała, że wystarczy pokuta, biczowałabym
się od rana do wieczora. Gdybym wiedziała, że potrzeba modlitwy, modliłabym się
dniami i nocami. Gdyby wystarczyło nauczać, chciałabym przemierzać bez
wytchnienia miasta i kraje, aby głosić wszystkim słowo Boże… ale nie wiem, nie
znam drogi.”
Każdy święty ma swoje oblicze i różnią się między
sobą, tak jak najrozmaitsze kwiaty w jednym ogrodzie…
Może jednak istnieje droga dobra dla wszystkich. Może
nie trzeba szukać własnej drogi, snuć planów, układać programów, lecz zatopić
się w chwili, która nadeszła i w tej chwili wypełniać wole Tego, który nazwała
siebie „Drogą”. Chwili, która przeminęła, już nie ma, ta, która ma nadejść,
możne nigdy nie będzie nasza. Lecz z pewnością możemy kochać Boga w chwili
obecnej, która jest nam dana.
Wielką mądrością jest przeżywać dany nam czas,
spełniając doskonale wolę Bożą w chwili obecnej.
Czasem jednak ogarniają nas tak dręczące myśli o
przeszłości lub przyszłości, czy też teraźniejszości, lecz dotyczące miejsc,
okoliczności lub osób, który nie możemy bezpośrednio się poświęcić, że
kierowanie sterem łodzi naszego życia wymaga ogromnego wysiłku, aby utrzymać
kurs na to, czego Bóg chcę od nas w tej chwili obecnej.
Aby wtedy żyć doskonale, potrzeba woli, stanowczości,
lecz takiego zawierzenia Bogu, które może dojść do heroizmu.
„Ja nie mogę nic zrobić w tym przypadku, dla tej
drugiej osoby, chorej czy w niebezpieczeństwie, w tej pogmatwanej sytuacji…
Zatem zrobię to, czego Bóg chce ode mnie w tej chwili: będę dobrze się uczyć,
dokładnie zamiatać, dobrze się modlić, dobrze się opiekować moimi dziećmi…
A Bóg pomyśli o rozplątaniu tego kłębka, pocieszeniu
cierpiącego, o rozwiązanie nieprzewidzianej sytuacji”.
Jest to praca we dwoje w doskonałej komunii, która
wymaga od nas wielkiej wiary w miłość Boga do swych dzieci. To wzajemne zawierzenie
sprawia cuda.
Zobaczymy, że tam, gdzie nie mogliśmy przybyć,
nadszedł Ten Drugi, który dopomógł nieskończenie lepiej niż my. Heroiczny akt
zawierzenia będzie nagrodzony, nasze życie, ograniczone do jednej tylko
dziedziny, uzyska nowy wymiar; poczujemy się złączeni z nieskończonością,
której gorąco pragniemy, a wiara, nabierając nowego zapału, wzmocni w nas
miłosierdzie i miłość. Zapomnijmy już, co znaczy samotność. Prawda, że jesteśmy
dziećmi Boga Ojca, który wszystko może, stanie się bardziej oczywista, bo jej
doświadczyliśmy.
Alberto według mnie – mówi Luca – rozumiał wagę chwili
obecnej, dlatego nie musiał wybaczać, bo był całkowicie w „teraz”, przeszłości
nie było. „Teraz” to jedyna prawdziwa łączność z wiecznością. Jeśli jesteś w
chwili obecnej, nie ma nawet czego wybaczać i to u Alberto było ewidentne.
Chwila obecna okazuje się,
jak w poprzednich dniach, bardzo bogata: przedpołudniem przychodzi coraz więcej
dzieci, trwają też inne prace... Nasz świetlica włącza się w projekt „Słońce
źródłem energii”: Piotrek opowiada dzieciom o właściwościach Słońca oraz jego
wpływie na życie wszechświata i zabiera ich na spacer do domu księży, gdzie na
dachu obserwują panele słoneczne. Tematyka słoneczna dominuje dziś również
zajęcia plastyczne.
Popołudnie przynosi
natomiast odmianę, jeśli chodzi o warsztaty: dołączają do nas Beata i Zenek
Chrobok z Katowic, którzy wprowadzają nas w świat tańca. Zanim przejdziemy do
ćwiczeń, Beata opowiada nam z pasją, czym tak naprawdę jest taniec, jakie style
można w nim wyróżnić. Ilu z nas wcześniej umiałoby wyjaśnić różnicę między
tańcem historycznym (dworskim), klasycznym a współczesnym? Czy wymienilibyśmy
sami po 5 tańców standardowych i latynoamerykańskich? Teraz już wiemy, że do
pierwszych należą: walc angielski, tango, walc wiedeński, foxtrot i quickstep, a do drugich: samba, cha-cha, rumba, pasodoble i jive J. To dopiero pierwszy
dzień warsztatów tanecznych...
Po Mszy św. w ramach kolacji odwiedzamy wszyscy dom
księży, gdzie czekają na nas prawdziwe przysmaki z grilla: karkówka i kiełbasy;
sałatki, pyszne ciasto… Poza niewątpliwymi walorami smakowymi, wszystko jest
okazją do pogłębienia relacji między nami i mieszkańcami Mariapoli Fiore!
Wieczorem spotykamy się jeszcze z ks. Łukaszem Kamykowskim,
profesorem teologii fundamentalnej z Krakowa, który odpowiada na kilka naszych
– przygotowanych wcześniej lub rodzących się spontanicznie – pytań. Wyjaśnia
nam miejsce wstydu w doświadczeniu człowieka naznaczonym często rozdarciem
między prawdziwym obrazem siebie w oczach innych a tym, czego byśmy w głębi
pragnęli. Podkreśla, że praktykę odpustów, ewoluującą na przestrzeni wieków,
należy odczytywać w świetle udziału Kościoła w dobrach świętych. Mówi też o
„zalążkach Słowa” znajdujących się we wszystkich religiach. Choć pora jest
późna, a za nami kolejny dzień pełen wrażeń, te chwile są dla nas bardzo cenne!
czwartek, 10 lipca 2014
Środa, 9 lipca 2014
Środa, 9 lipca 2014
Poranne spotkanie otwiera myśl Jana Pawła II o Eucharystii i odpowiadające jej doświadczenie Alberto: „Drodzy
przyjaciele, jeśli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, to będziecie
umieli odkrywać Go także w waszych braciach i siostrach, a w szczególności w
najuboższych”; „Są
dni, kiedy przebiegam całe miasto, by uczestniczyć w ostatniej Mszy” (Alberto).
Poranne spotkanie otwiera myśl Jana Pawła II o Eucharystii i odpowiadające jej doświadczenie Alberto:
Drodzy przyjaciele,
jeśli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, to będziecie umieli odkrywać
Go także w waszych braciach i siostrach, a w szczególności w najuboższych. Eucharystia przyjęta z miłością i adorowana z zapałem
staje się szkołą wolności i miłości do realizacji przykazania miłości. Jezus
przemawia do nas wspaniałym językiem daru z siebie i miłości aż do poświęcenia
swego życia. Czy trudna to mowa? Sami o tym wiecie! Nie łatwo jest zapomnieć o
sobie; odwraca to od miłości zaborczej i narcystycznej, aby otworzyć człowieka
na radość miłości, która jest darem. Ta eucharystyczna szkoła wolności i
miłości uczy przezwyciężać powierzchowne emocje, by na trwałe uchwycić się
tego, co prawdziwe i dobre; uwalnia od zasklepienia się w sobie i usposabia do
otwarcia się na innych; uczy przejść od miłości uczuciowej do miłości
prawdziwej. Albowiem miłość to nie tylko uczucie; to akt woli, który polega na
stałym wybieraniu cudzego dobra: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Z taką wolnością i z taką
gorejąc miłością Jezus uczy nas spotykać Go winnych, w pierwszym rzędzie w
oszpeconym obliczu ubogiego.
Błogosławiona Teresa z Kalkuty miała zwyczaj dawać swoją
„wizytówkę”, na której było napisane: „Owocem ciszy jest modlitwa, owocem
modlitwy jest wiara, owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba,
owocem służby jest pokój”. Oto droga do spotkania z Jezusem. Wychodźcie
naprzeciw wszystkim ludzkim cierpieniom z zapałem waszej wielkoduszności i z
miłością, którą Bóg wlewa w wasze serca za pośrednictwem Ducha Świętego:
„Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Świat pilnie i bezzwłocznie
potrzebuje wielkiego profetycznego znaku braterskiej miłości! Nie wystarczy
bowiem „mówić” o Jezusie; trzeba w jakiś sposób też uczynić Go „widocznym”
przez wymowne świadectwo własnego życia (por. Novo millennio ineunte, 16).
Nie zapominajcie też szukać Chrystusa i rozpoznawać Jego
obecności w Kościele. Jest on niejako przedłużeniem Jego zbawczego działa w
czasie i przestrzeni. To w nim i przez niego Jezus nie przestaje być widoczny
dzisiaj i pozwalać ludziom Go spotykać. W waszych parafiach, ruchach i
wspólnotach bądźcie gościnni jedni dla drugich, aby wzrastała między wami
jedność. Będzie to widzialny znak obecności Chrystusa w Kościele, mimo ciemnej przesłony, jaką jest grzech ludzi – św. Jan
Paweł II
Moje życie powoli się zmienia – powie Alberto – jest «Ktoś», Kto coraz bardziej wkracza w
każdy mój dzień. To Jezus. Są dni, kiedy
przebiegam całe miasto, by uczestniczyć w ostatniej Mszy. Tam mogę spotkać
się z Nim w Eucharystii. Aby zdążyć, wychodzę wcześniej z uniwersytetu i
przesiadam się. Na pewnym odcinku myślę sobie: „Alberto, miesiąc temu takich
rzeczy nie robiłbyś dla nikogo, nawet dla swojej dziewczyny.”
Potem dzielimy się także
wrażeniami i doświadczeniami z wczoraj, pewni, że taki dar może być wielką
pomocą w naszej wspólnej drodze. I znów czekają na nas dzieci, piwnica do
wysprzątania, piasek czy drzewo do przerzucenia...
Po południu mamy okazję
jeszcze raz posłuchać prof. Wieleckiego. Pokazuje nam obraz dzisiejszej
cywilizacji, która zmieniła się w ostatnich latach. Współczesny człowiek
posługuje się przede wszystkim obrazami, zapamiętuje je i za ich pomocą odkrywa
świat. Ma natomiast większe trudności z przejściem do poziomu myślenia
abstrakcyjnego. Mówimy dziś o kryzysie cywilizacyjnym w znaczeniu wielkiego
przełomu kulturowego, który dotyka każdego z nas. Jesteśmy bardziej wolni od
konwenansów, ale czy potrafimy tej wolności dobrze używać?
Po Mszy św. Jesteśmy
zaproszeni na kolację do różnych domów z miasteczka (do Focolare męskiego, do
rodzin, do wolontariuszy oraz do Focolare żeńskiego). Każdy z nas doświadcza
ciepłego przyjęcia. Czujemy, że Jezus jest pośród nas. Dowiadujemy się o życiu
osób, który znamy często tylko z widzenia, a przecież są częścią tej samej
rodziny Ruchu. Wypełnieni radością (i pyszną kolacją) idziemy do księży na
wspólne oglądanie meczu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)