czwartek, 9 lipca 2015

Czwartek 9 Lipca 2015

Dzień Piąty

            Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie (J 17,21).

            Czy pamiętacie o nas? Dzień dzisiejszy rozpoczęliśmy następującym rozważaniem:

            Jedność - to łaska. My sami nie możemy jej sobie udzielić. Jest to łaska, o którą Jezus prosił Ojca: „Ojcze, aby byli jedno, jak Ja i Ty...”, „Ja w nich, a Ty we Mnie, ażeby stanowili jedno” (J 17,21). A jeśli to łaska, to nie można jej sobie zapewnić własnym wysiłkiem. Powinniśmy jedynie przygotować się w taki sposób, aby móc ją otrzymać, kochając się wzajemnie tak, jak Jezus nas umiłował. Wtedy przychodzi łaska, automatycznie. Kiedy naciskasz kontakt, zapala się światło. Przychodzi łaska, jeśli się kochamy, ale... zobaczmy, czy tak się kochamy...
            I tu chcę jeszcze raz podkreślić owo „jak”. Co oznacza to „jak”? Jezus bowiem ukochał nas w ten sposób i aż do tego stopnia. Nie wystarczy więc kochać się w pewien sposób, na przykład rozumiejąc się dobrze z przyjaciółmi, czy będąc życzliwym. Potrzebne jest oderwanie materialne i duchowe z obu stron, konieczne, by zjednoczyć się z drugim. Kiedy tak czynimy, przyjmujemy najlepszą postawę do otrzymania łaski jedności. I ta łaska przychodzi.
            Więc, kiedy dwie dusze spotkają się i kochają w taki sposób - wydarza się coś niezwykłego, coś nadzwyczajnego. Tak jak wtedy, gdy dwa pierwiastki reagują ze sobą i powstaje z nich trzeci, który nie jest sumą tych dwóch pierwiastków, lecz jest czymś innym, podobnie kiedy dwie osoby kochają się w taki sposób, w taki sposób, że miarą tej miłości jest śmierć; kiedy Ola i Zosia kochają się w taki sposób - co z tego wychodzi? Coś trzeciego. To nie jest już ani Ola ani Zosia, ani Zosia plus Ola, nie ma już jakiejś mieszaniny osób, nie ma grupy dwu lub więcej osób - to jest, to jest, to jest Jezus! Jezus! To jest Jezus. To niesłychane! „Gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje - mówi Jezus (to znaczy w takiej miłości, we Mnie, w tej miłości) - tam Ja jestem pośród nich”, to znaczy, w nich. Dwaj lub więcej, którzy kochają się w ten sposób, wnoszą w świat, rodzą w świecie płomień: samego Chrystusa, samego Jezusa, Jego samego. Niesłychane!
            Przypominam sobie, że kiedy doświadczaliśmy po raz pierwszy, co znaczy kochać w ten sposób, czego i wam życzę, szczególnie tym ostatnim, którzy dzisiaj poznali nasz Ruch, byliśmy zaskoczeni, zachwyceni. Mówiliśmy: jedność, jedność! Jakież Boże piękno! Nie mamy słów, aby wypowiedzieć, czym ona jest, nie można jej wyjaśnić: to Jezus. Widzi się ją, odczuwa, cieszy się nią wszystkimi władzami duszy, ale nie można jej wypowiedzieć. Jest niewyrażalna jak Bóg. Spostrzega się to, zwłaszcza kiedy jej brak - to jakby zaszło słońce. A jedność, która jest obecnością Jezusa między nami, przynosi Jego ducha, ducha Chrystusowego, ze wszystkimi Jego owocami, a są nimi: pokój, pokój nigdy przedtem nie doświadczany; radość - nigdy dotąd nie znana; pragnienie kochania; duch heroizmu; światło wewnętrzne - pozwala rozumieć, pozwala rozumieć, pozwala lepiej pojmować Pismo, pozwala lepiej interpretować wydarzenia, bo to Duch prowadzi, to Duch Święty, Duch Jezusa. Gdzie jest ta jedność, tam jest Duch Jezusa ze wszystkimi swymi owocami. To jest coś cudownego! Coś niezwykłego!
            „Zróbmy z tej Jedności pomiędzy nami - która da nam pełnię radości, pokoju i mocy - trampolinę, aby biec ( ...) wszędzie tam, gdzie nie ma jedności i BUDOWAĆ JĄ”.
            I jeszcze: „Dopóki wszyscy nie są Jedno , nie są Nim, nie wolno nam spocząć, zaznać pokoju. Ciągle walcząc (...) Każdy brak jedności wokół nas powinien nam ciążyć na duszy jak wielki ciężar odpowiedzialności. Jezus jest często w sercach, ale ukryty. Powinniśmy wytworzyć - w najpełniejszej jedności - takie Światło, aby wszyscy, oczarowani Nim, szukali Go w sobie i pozwolili Mu zajaśnieć”.

                                                                                                                               Chiara Lubich


            Od porannych godzin wyryło się w naszym sercu słowo: JEDNOŚĆ! Robiliśmy wszystko, by ją budować.
             Dowodem na to jest sprawozdanie dnia dzisiejszego pisane w odmienionym składzie… Wracając do tematu… Jest godzina dziesiąta – słyszymy już radosne okrzyki  najmłodszych, wiec udajemy się do naszych zadań. Dzisiaj w świetlicy jedna grupa zajmowała się poznawaniem Pisma Św., a głównym zadaniem drugiej, było robienie aniołków oraz przygotowanie tanecznego układu, na którego pokaz zapraszamy w sobotę.
            Innymi zajęciami były prace porządkowe w domku rodzin, prace w kuchni oraz odwiedziny pani Stanisławy. Jak co roku z ogromnym wzruszeniem przyjmuje nas i dziękuje, że o niej pamiętamy. Powierza nam swoje problemy, a my pamiętamy o niej w modlitwie.
            Po obiedzie udaliśmy się na warsztaty fotograficzne oraz teatralne. Nasi aktorzy-amatorzy doskonalili swój warsztat pracy. Chcemy tutaj zaznaczyć, że zajęcia te są prowadzone przez profesjonalnych artystów sceny teatralnej, panią Martę, która przyjechała do nas z Francji oraz pana Krzysztofa z Warszawy. Pasjonaci fotografii przeglądali swoje zdjęcia z dnia poprzedniego i byli zachwyceni postępem jakiego dokonali.
            Wieczorem spotkaliśmy się z Glorią o Adamem, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami przyjęcia cierpienia. Pokazali na przykładzie krótkich historii, że trudne sytuacje mogą pogłębiać w nas miłość. Była to dla nas-młodych wyjątkowo ważna lekcja.
            Bardzo dziękujemy wszystkim czytelnikom za zainteresowanie i pamięć w modlitwach. Czujemy, że jesteście z nami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz